Sylwetka duchowa

Dobrowolne oddanie własnego życia za drugiego wymaga heroizmu. Do tej dyspozycyjności względem Boga i Jego wyroków doprowadziły Bobolę Ćwiczenia duchowe – wielkie rekolekcje św. Ignacego, które przeżywał, jak każdy z jezuickich kapłanów, dwukrotnie: raz w nowicjacie, drugi raz już po ukończeniu studiów filozoficzno-teologicznych. Wówczas w swoistym klimacie, który trzeba przeżyć samemu, aby to zrozumieć, dojrzały życiowe decyzje Andrzeja pozwalające mu rzucić wszystko na jedną szalę. Nie było to łatwe. Każdy człowiek wnosi ze sobą do klasztoru szereg przywiązań, balast grzechu pierworodnego, obciążeń, które powszechnie określa się mianem pożądliwości oczu, pożądliwości ciała i pychy albo pożądliwości sławy. Odtrutką na tę ludzką słabość mają być śluby zakonne, ale one nie skutkują automatycznie. Bardzo fragmentaryczne są przekazy, które rzucają światło na duchową sylwetkę Andrzeja. Wytykano mu sporo wad. Temperament choleryczny z domieszką sangwinicznego niósł ze sobą między innymi impulsywność i obstawanie przy własnym zdaniu. Doręczona mu długa lista ułomności związanych ze słabością charakteru oraz obiektywnych niedociągnięć w ideale doskonałości zakonnej, nie zniechęciła go. Szedł konsekwentnie ku raz wytkniętemu celowi, którym z chwilą wstąpienia do Towarzystwa, stała się służba Chrystusowi w Kościele pod sztandarem Krzyża i przewodnictwem Ojca św. Temu zasadniczemu charyzmatowi jezuity zawsze był wierny. Jego dynamizm apostolski i zapał kaznodziejski, co uwypuklają zachowane świadectwa, zrodziły się z woli służenia Stwórcy i bliźniemu, szukania we wszystkim większej chwały Bożej przez pracę nad zbawieniem dusz ludzkich odkupionych Krwią Chrystusa. Jeżeli zyskał sobie przydomek „duszochwata”, jest to echem, rozmyślania o dwu sztandarach z książeczki Ćwiczeń duchowych.

Osiągnięcia apostolskie nie przychodzą same. Nie są one również efektem jedynie potoku pięknych słów. U podłoża działania nadprzyrodzonego leży kapitał modlitwy. Obracając tą monetą można dorabiać się tego, co w nazewnictwie zakonnym określa się słowami „owoc duchowy”. Ignacy nauczył swoich towarzyszy i ich następców sztuki „kontemplatywności w działaniu”. Zjednoczenie z Bogiem w szarzyźnie życia i przy pełnej intensywności pracy posiadł Bobola w wysokim stopniu skoro, głoszonej przezeń Prawdzie towarzyszyła u słuchaczy wielka odmiana sposobu myślenia i wartościowania.

Każdy człowiek pragnie sukcesów, uznania, sławy. W chwilach gdy natrafia na obelgi i nienawiść zamiast oczekiwanej wdzięczności, załamuje się. Jeżeli Andrzej pomimo niejednokrotnie czynnych zniewag, uzbrojony wyłącznie w miłość, dalej zdążał do polskich miasteczek, wiosek i przysiółków, zamieszkałych przeważnie przez prawosławną ludność, widać, że posiadał ducha trzeciego stopnia pokory z ignacjańskich rekolekcji. Jego współpraca z łaską była tak dynamiczna, że Opatrzność wyniosła go na ołtarze. W okresie prześladowań kozackich oddało życie za wiarę ponad sześćdziesięciu jezuitów. W przededniu śmierci Boboli w podobnie okrutny sposób został zamordowany Szymon Maffon. Poprzednio razem pracowali na Bożym zagonie i byli wiernymi towarzyszami duszpasterskich wypraw. Ówczesny generał jezuitów, Goswin Nikel, stawiał męczeństwo obydwu na tej samej płaszczyźnie. A jednak tylko jednego z nich wybrał Bóg na szczególny wzór i orędownika.